Środa.
Trzeci dzień siedzenia w biurze wystarczy, bym zatęsknił za górami i podróżami. Z nawyku, regularnie już sprawdzam prognozę pogody i kamery online na najbliższy weekend w Tatrach. Zapowiadają przejaśnienia, stosunkowo niski (drugi) stopień zagrożenia lawinowego, trochę śniegu. Okienko pogodowe. Idealny warun.
Wypytuję znajomych, czy ktoś ma wolny weekend i jest chętny na zimowe Tatry. Wymagane są raki, czekan i podstawowa umiejętność ich obsłużenia. Z trudem, ale tym razem kogoś znajduję.
Wykonujemy telefon po tatrzańskich schroniskach, czy gdzieś są jeszcze wolne miejsca. Sprawdzam miejsca siedzące w PKP na odcinku Poznań – Zakopane. Są wolne łóżka, są miejsca siedzące. Jedziemy!
Wirtualny przewodnik
Zimowe Tatry Polskie
Planujesz wędrówki po zimowych Tatrach, ale nie wiesz od czego zacząć? A może byłeś już na kilku tatrzańskich szczytach i poszukujesz dalszych inspiracji i wskazówek?
W przewodniku Zimowe Tatry Polskie znajdziesz:
Weekendowe mikro-przygody
Właśnie tak wygląda większość moich podróży w ostatnim czasie. Prawie wszystkie ograniczają się do bardzo intensywnie spędzonego weekendu poza miastem. Lubię swoją pracę i nie chcę jeszcze z niej rezygnować. Lubię podróżowanie, ale nie chcę być wiecznie w podróży, chcę mieć do czego wracać. To jest na chwilę obecną moje remedium.
W Zakopanem jesteśmy o 7 rano, czyli chwilę po wschodzie słońca. Szybkie zakupy w pobliskim Tesco, bus do Kuźnic i już stoimy na bramce pobierania opłat do Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Chwilę później stajemy przed odwiecznym dylematem wybierających się na Halę Gąsienicową: idziemy Doliną Jaworzynki czy przez Boczań? Nalegam na pierwszą opcję.
Prognozy pogody się sprawdziły i jesteśmy oślepiani promieniami słonecznymi. Otaczający nas las jest w jeszcze jesiennych kolorach, choć ziemię już pokryły pierwsze śniegi. Wymarzone warunki fotograficzne.
Jeśli zastanawiacie się nad dojściem do Hali Gąsienicowej przez Boczań, zajrzyjcie do wcześniejszej fotorelacji z Małego Kościelca. Znajdziecie tam kilka zdjęć ze szlaku.
Hala Gąsienicowa – miejsce, które nigdy się nie znudzi
To miejsce zna chyba każdy, nawet jeśli nie chodzi po Tatrach. Tutejesze krajobrazy uciszą nawet największego malkontenta, raj dla estety. Potrzebujesz dowodów? Proszę bardzo.
Na Hali Gąsienicowej znajduje się zawsze przepełnione tłumami schronisko Murowaniec. Warto tu zrobić dłuższą przerwę, bo to ostatnie miejsce, w którym możecie się wygrzać.
My oczywiście rozsiadujemy się na dobre i celowo przedłużamy wizytę z myślą, by zachód słońca fotografować ze szczytu.
Czarny Staw Gąsienicowy – na rozstaju dróg
Odcinek między schroniskiem, a Czarnym Stawem Gąsienicowym nie jest jakoś szczególnie ciekawy widokowo, za to bywa lawiniasty lub zatłoczony. Większość turystów dociera bowiem tylko do stawu, skąd rozpościera się piękny widok na Orlą Perć i Kościelec.
W tym miejscu szlaki rozchodzą się na wiele szczytów, m.in.:
- czarny szlak na Kościelec,
- żółty szlak na Skrajny Granat i Krzyżne,
- niebieski szlak na Zawrat i Kozia Przełęcz.
Wybieramy ostatni wariant w kierunku Zawratu, by zdążyć dotrzeć na nocleg w Pięciu Stawach. To też dobry moment na założenie raków i przygotowanie czekana.
W drodze na szczyt
Kolejnym charakterystycznym punktem na naszej trasie jest Zmarzły Staw pod Zawratem (1788 m). Szlak jest coraz mniej przedeptany i dotarcie tutaj zajmuje nam prawie godzinę. Po drodze jednak nie spotykamy żadnych trudności i mocno nachylonych podejść, idzie się wręcz łatwiej niż latem po niewygodnych kamieniach.
W okolicach Zmarzłego Stawu spotykamy ostatnich, schodzących już turystów. Niektórzy z nich zatrzymują się by nas pouczyć o nadchodzących ciemnościach i możliwości nocnego powrotu. Inni z życzliwością się witają i uśmiechają.
Najbardziej jednak utkwiło w pamięci spotkanie ze starszym, dobrze wyposażonym turystą, który jak twierdził, od wielu już lat przemierza Tatry i zna je doskonale. Wywiązała się między nami dyskusja na temat zamykania szlaków w zimie, m.in. przez Świstówkę do Morskiego Oka. Nie znał tego przepisu TPN i wręcz oburzał się, że mu wkręcam takie brednie.
Zatem w ramach edukacji, odsyłam niedowiarków do zimowego poradnika Tatrzańskiego Parku Narodowego z informacją o zamykanych odcinkach szlaków w sezonie zimowym:
- Morskie Oko – Świstówka – Dolina Pięciu Stawów Polskich
- Szlak na Czerwone Wierchy od Doliny Tomanowej do Chudej Przełączki
- Szlak na Giewont od Przełęczy w Grzybowcu po Przełęcz Kondracką Wyżnią
A my dajemy sobie spokój i ruszamy w dalszą drogę. Najciekawsze jeszcze przed nami.
Podejście wydaje się szybkie i proste. Tak, tylko się takie wydaje i jest to zasługą obiektywu szerokokątnego, który lubi spłaszczać perspektywę.
Zawratowy Żleb jest mocno pochyły i podejście jest męczące. Może nie tak bardzo jak na zimowe Rysy, ale wejście zajmuje jakieś dwie godziny rycia w żlebie. Ponad 500 metrów przewyższenia względem Czarnego Stawu Gąsienicowego. Czekan obowiązkowy!
Przy każdym takim podejściu zaklinam, że to ostatni raz. Po co ja tak tutaj się męczę? Po co tak ryzykuję? Mógłbym przecież pójść na siłownię, pobiegać w parku, obejrzeć ulubiony serial. Byłoby taniej i bezpieczniej. Zawsze też wycofuję się z tych słów, kiedy już zostaję wynagrodzony przez górę…
Nagroda, którą otrzymuję za te trudy, jest niebotycznie wielka.
Jest nią radość życia.
Na szczycie czekał na mnie jeden z najpiękniejszych zachodów, jaki dotychczas widziałem. Spektakl kolorów. Morze chmur. Panorama szczytów. Widoki, które będą tkwiły w pamięci jeszcze przez długie lata.