Zachód słońca nad Tatrami Słowackimi

Podsumowanie przełomowego roku 2019

Prawie 200 dni w podróży przy pracy na pełen etat.

W roku 2017 spędziłem dokładnie 100 dni w podróży. Kolejny 2018 rok był pracowity i mniej podróżniczy, więc na podróżowanie zostało tylko 67 dni. Za to w 2019 spędziłem w trasie aż 194 dni. Życiowy rekord! Jak zatem widać, ciężka praca popłaca.

Co działo się w 2019 i jakie są plany na przyszłość?

194 dni w podróży 11 zwiedzonych krajów 2 zwiedzone kontynenty 8 postów na blogu

Styczeń

Początek roku zaczynam spokojnie. 2018 kończyłem na rodzinnych świętach spędzonych w Zakopanem, podczas których wyruszyłem m.in. na ośnieżony Giewont. Bezskutecznie. Ale jestem uparty, więc w styczniu ponawiam atak.

Jak poszło tym razem? Czy udało się zdobyć zimowy Giewont?

Luty

Bezlitośnie mijają kolejne dni zimy, a ja wciąż siedzę w bezśniegowej Warszawie. Ile tak można wytrzymać? Dość tego! Pakuję się i wyruszam na weekend w Tatrach, by chociaż trochę doświadczyć prawdziwej zimy. I w ten sposób razem z bratem zdobywamy jeden ze szczytów Orlej Perci, Zadni Granat.

Wbrew pozorom, wcale nie było ciężko. Trafiliśmy na bajkową pogodę i podejście jest wielokrotnie łatwiejsze niż wcześniejsze podejście na Kozi Wierch (w śnieżycy). Ponownie dochodzę do wniosku, że to pogoda rozdaje karty i dyktuje warunki gry w górach.

Marzec

Zobaczyłem na instagramie ciekawą relacje z Wadi Rum w Jordanii. Z namiotem po pustyni i to gdzieś w arabskim kraju? Brzmi niepoważnie! Ale za to jakie piękne warunki do zdjęć i jaka fajna przygoda.

Skoro inni potrafią, chcę i ja. Po kilkugodzinnych poszukiwaniach znajduję bardzo tanie bilety do Jordanii. Czytam relacje, sprawdzam opcje przejazdów, przeliczam i analizuję. Tydzień później sami też lądujemy w Ammanie, gdzie następnie zwiedzamy zakamarki Petry oraz wyruszamy na kilkudniowy trekking z namiotem po Wadi Rum.

Piękna przygoda, o której tu wkrótce poczytacie!

Kwiecień

Trekking po pustyni nas zmęczył, więc chwilę po powrocie znajdujemy loty do Grecji i ruszamy na tygodniowe odkrywanie Santorini. Jak na kwiecień, trafiliśmy na niezbyt dobrą pogodę: deszcze, wichury, a nawet burzę. Z drugiej strony, ile widzieliście burzowych zdjęć z piorunami nad kalderą Santorini?

Mimo braku szczęścia do pogody, wyjazd zaliczam do udanych.

Oia, pocztówkowe miasto na Santorini

Maj

Majówka to czas, w którym zazwyczaj unikałem podróżowania z powodu wyższych cen i tłumów turystów. Tym razem wyruszam jednak na rodzinne wakacje nad Bałtyk, gdzie zamieszkujemy w drewnianym domku i spokojnie wypoczywamy.

Jest grillowanie, spacery po lasach, sesje na plaży i zwiedzanie Słowińskiego Parku Narodowego wraz z pięknymi wydmami: Czołpińską i Łącką.

Czerwiec

Najspokojniejszy okres roku, w którym udaje mi się tylko wyskoczyć na sesję zdjęciową do Parku Romantycznego Arkadia pod Warszawą oraz na foto-misję pod Tatrami – na Polanie Głodówka.

Brak podróży w tym miesiącu to cisza przed burzą i okres intensywnych przygotowań do podróży zaczynającej się w lipcu.

Lipiec

Początek największej przygody ubiegłego roku, której końca ciągle nie widać. I wcale nie musiałem rzucać pracy w korpo – wystarczył tydzień urlopu.

W tym czasie przejechałem z Warszawy na wyspę Pag w Chorwacji. Po drodze odwiedziłem Park Narodowy Płaskowyż Murański w Słowacji, zdobyłem jeden z najwyższych szczytów Gór Wyszehradzkich, czyli Prédikálószék (639 m) w Parku Narodowym Duna-Ipoly. Kolejnym przystankiem było popularne jezioro Balaton, którego popularność po tej wizycie wcale nie dziwi. Na sam koniec odwiedziłem zakamarki Bośni i Hercegowiny, m.in. Mostar, zamek Ostrožac i przepiękny Una National Park.

Podobno wszystko co dobre szybko się kończy, więc chwilę później byłem już po urlopie i musiałem wrócić do pracy. Jednak to praca zdalna, nowy etap w życiu!

Codziennie po pracy zwiedzamy kolejne plaże na wyspie Pag, a każda jest lepsza od poprzedniej. Podczas jednego z weekendów udaje się również wyskoczyć do Parku Narodowego Paklenica w łańcuchu górskim Velebit. Jest to najdroższy park narodowy, który odwiedziłem w 2019 i były to zmarnowane pieniądze.

W drugiej połowie lipca, ciągle z podróżniczym niedosytem ruszamy dalej, do upragnionej Czarnogóry.

Na miejscu korzystamy z gorącego lata i odkrywany Zatokę Kotorską i okolice: półwysep Vrmac, zatokę Lustica, Park Narodowy Lovćen. Następnie przez tydzień pomieszkujemy w nadmorskiej miejscowości Bar, skąd zwiedzamy zabytkowe Stari Bar, luksusowe Sveti Stefan, jezioro Szkoderskie oraz jedno z nielicznych miejsc w Europie z flamingami, czyli Solana Ulcinj.

Dużo przygód, a to dopiero początek.

Sierpień

Początek sierpnia zaczyna się wyjątkowo aktywnie i ruszamy w Góry Przeklęte Czarnogóry, gdzie zdobywamy kilka turystycznych szczytów. Udaje się również kilkukrotnie biwakować pod namiotem w górach i uniknąć częstych w tym regionie burz, a załapać na perseidy. I co najlepsze, sfotografować je!

W jeden z sierpniowych weekendów jedziemy w góry Komovi, gdzie zdobywamy przepiękny Kom Vasojevićki (2 460 m). Żałuję, że nie starczyło czasu na Kucki Kom (2 487 m) i Ljevorijecki Kom (2 469 m), ale przynajmniej jest po co wracać.

Aby wypocząć po tak wymagającym początku miesiąca, uciekamy nad wybrzeże Albanii i korzystamy z upalnych dni i pięknych plaż. Pomijamy jednak mniej atrakcyjną cześć kraju i od razu udajemy się do albańskiej riwiery: Himarë, Jalë , Gjipe, Dhërmi, Borsh. Zahaczamy również o betonową Sarandę i turystyczny Ksamil.

W międzyczasie robimy kilka wyjazdów wgłąb Albanii, zwiedzając m.in.:

  • drogę widokową P9 wiodącą przez Alpy Albańskie,
  • Berat, miasto tysiąca okien,
  • Osum Canyon, największy kanion w Albanii,
  • Gjirokastra, podobno najpiękniejsze miasto w kraju,
  • Syri i Kaltër, czyli tzw. błękitne oko,
  • oraz wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO Park Narodowy Butrint.

Z pewnością niektóre z tych miejsc szerzej opiszę na blogu.

Wrzesień

Na wrzesień planowaliśmy zwolnić i cały miesiąc spędzamy na greckiej wyspie Leukada. Zamieszkujemy w małym domku typu greckiego z cegły gdzieś na odludziu i próbujemy skupić się na odpoczynku.

Jednak nie tym razem!

Kiedy orientujemy się, jak piękne plaże są w zasięgu kilkunastu minut jazdy samochodem, nie potrafimy oderwać się od odkrywania kolejnych zakamarków wyspy. Często wybieramy się również na kajakowe wyprawy, odkrywając wiele trudno dostępnych plaż i mniejszych wysepek. To nowa zajawka, do której zamierzam często wracać.

Pod koniec miesiąca odwiedzamy popularne Meteory i niepopularne góry Zagori w kontynentalnej Grecji. Każde z tych miejsc jest na swój sposób magiczne, a przy tym zupełnie inne.

Plaża Porto Katsiki na wyspie Leukada, Grecja

Październik

Początek miesiąca to urlop, w czasie którego zaglądamy do okolic macedońskiego jeziora Ohrydzkiego i wybieramy się na jednodniowy trekking do Parku Narodowego Galicica. Głównym celem urlopu jest jednak najwyższy szczyt Albanii i Macedonii, Golem Korab (2 764 m).

W planach jest nocleg na szczycie i fotografowanie wschodu, a zamiast tego przeżywamy burzę na wysokości ponad 2500 m n.p.m. Brawo Kamil!

Kolejnym celem jest najwyższy szczyt Gór Dynarskich, czyli Maja e Jezercës (2 694 m). Ponownie biwakujemy w górach, jednak tym razem trafiamy na po stokroć lepsze warunki fotograficzne i wracamy z pięknymi zdjęciami oraz ze wspomnieniami, które trudno będzie przebić.

Góry Przeklęte mieszczą się na terenie trzech krajów: Czarnogóry, Albanii i Kosowa. Z racji, że nie byliśmy jeszcze tylko w kosowskiej części tego pasma, jedziemy do miejscowości Pejë w Kosowie, skąd zwiedzamy Park Narodowy Bjeshkët e Nemuna.

Po kilkudniowym trekkingu, postanawiamy jechać w kierunku Polski. Jednak dla urozmaicenia jedziemy przez Albanię, gdzie zahaczamy o Valbonë i Koman Lake, by ostatecznie zatrzymać się w czarnogórskim Durmitorze.

Listopad

Wstępnie planowaliśmy wracać do Polski na koniec października, ale mieliśmy tak piękną pogodę, że mimo braku opon zimowych przedłużamy pobyt w Czarnogórze. Zamieszkujemy w Žabljaku (1 450 m), najwyżej położonej miejscowości byłej Jugosławii. Jednocześnie to najbrzydsze miasto, w którym mieszkamy.

Niemniej jednak cel uświęca środki, bowiem stąd najbliżej do pięknych gór Durmitor. Przez ponad dwa tygodnie zdobywamy większość znakowanych szczytów tego pasma i zaliczamy wiele pięknych zachodów słońca.

Wracając do ojczyzny, ponownie zatrzymujemy się na kilka dni w Bośni i Hercegowinie. Nie mieliśmy tego kraju w planach, a okazał się jednym z przyjemniejszych do zwiedzania! Spędzamy po kilka dni w Sutljeska National Park i Sarajewie, ale już planujemy powrót w tym kierunku.

Grudzień

Wróciliśmy na kilka dni do domów, odpoczęliśmy, zmieniliśmy opony w samochodzie na zimowe. Nawet pomieszkaliśmy przez chwilę w Warszawie. Ale brak widoku gór za oknem i codziennych przygód szybko spowodował, że ponownie wyruszyliśmy w podróż.

Tym razem w Tatry Słowackie, gdzie wszedłem w zimowych warunkach na Koprowy Wierch (2 363 m) oraz w Tatry Polskie. Pogoda jednak nie zachęcała do dalszych wędrówek po górach, zatem skupiłem się na pracy zawodowej i na blogu.

Co się udało, a co nie udało w 2019?

2019 to kolejny rok, w którym nie udało mi się wyruszyć na żadną wyprawę rowerową. Ubolewam nad tym, bo to mój ulubiony sposób podróżowania. Najprawdopodobniej w 2020 też nie będzie żadnej takiej podróży, zatem nawet niczego nie planuję w tym zakresie.

Udało się za to odkryć nową pasję, jaką są miniwyprawy kajakowe. Marzy mi się teraz kilkudniowa wyprawa kajakiem w jakieś dzikie, nieturystyczne i piękne miejsce. Polecacie coś?

Mimo chęci, nie zaspokoiłem wszystkich górskich ambicji i nie wszedłem na najwyższe szczyty Bałkanów: Djeravica w Kosowie (bo brzydka pogoda), Zla Kolata w Czarnogórze (bo za gorąco) oraz Maglić w Bośni i Hercegowinie (bo deszcze i mgły). Nie chodzę jednak po górach by “odhaczać” kolejne kropki na mapie, a dla przyjemności. Może więc kiedyś wrócę w te miejsca i trafię na lepsze warunki.

Ostatecznie, spędziłem ponad pół roku w podróży, prawie 200 dni. Życiowy rekord, z którego jestem dumny! Mimo wszystko nie będą pojawiać się u mnie wpisy z serii “WSZYSTKO O….”, bo kilka miesięcy w jednym kraju to ZA MAŁO by pisać kompletne poradniki zwiedzania, jak to robią popularni blogerzy.

Na pewno jednak pojawi się kilka fotorelacji z miejsc, które zobaczyłem.

Plany na 2020

Brakuje mi ciężkiej pracy, więc potrzebuję chwilowo odpocząć od podróżowania. Byle nie za długo!

Jeśli chodzi o podróże, w planach są przede wszystkim Karpaty i Kaukaz. Czy coś z tego wyjdzie? Sporo z tym wyzwań, więc życzcie mi powodzenia. A ja z kolei życzę Wam ambitnych postanowień i szczęścia w ich realizacji!

Zasłużony odpoczynek po całorocznym pędzie.
Zasłużony odpoczynek po całorocznym pędzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne wpisy i fotorelacje

Wiosna nad jeziorem Como

Podsumowanie 2023

Jesienny Czarny Staw Gąsienicowy

Podsumowanie 2022

Davlumbaz Tepe (3479 m)

Podsumowanie 2021: rok podróży w nieznane

Zachód słońca na Mount Dedegöl (2 992 m)

Czy ten blog jeszcze żyje? Podsumowanie 2020

Dolina Jaworzynki w Tatrach

Podsumowanie roku 2018. Trudnego, pełnego zmian, ale udanego

Tatry Wysokie: Zawrat o zachodzie słońca

Podsumowanie roku 2017 i plany na 2018

2 komentarze