Za nami kolejny rok, więc standardowo publikuję moje podróżnicze podsumowanie z ostatnich 12 miesięcy. Nie dla fejmu i chwały, ale ku pamięci. Sam bowiem coraz częściej korzystam z niniejszych podsumowań, chcąc sprawdzić pogodę, na jaką mogę liczyć we wrześniu w Tatrach czy porę kwitnienia rododendronów w Himalajach.
W 2022 roku w podróży spędziłem wiele tygodni, niestety po raz kolejny zabrakło czasu na regularne prowadzenie bloga. Mam pewien pomysł na zwiększenie atrakcyjności niniejszego serwisu, ale zanim przejdziemy do noworocznych planów, podsumujmy miniony rok.
Styczeń
Nowy rok to nowa energia, by rzucić wszystko i wyruszyć w dłuższą podróż. Tak jak rok wcześniej. I w 2020. Nim jednak opuściliśmy granice kraju, zamieszkaliśmy w Beskidzie Wyspowym.
Na bazę wypadową wybraliśmy miejscowość Limanowa, skąd mieliśmy blisko w Gorce i Pieniny. Przede wszystkim jednak mogliśmy cieszyć się spokojnym życiem w zimowej, górskiej scenerii.
Luty
Z powodu coraz większych ilości śniegu za oknem postanawiamy kupić sprzęt skiturowy i rzucić się w wir nowej zajawki. Kolejne dni i weekendy poświęcamy na naukę jazdy, chociaż ciągle głównie na stokach.
W międzyczasie udaje się zdobyć (pieszo) najwyższy szczyt Gorc, czyli Turbacz (1310 m). Po raz kolejny. I ponownie w mglistej, ale mimo wszystko pięknej scenerii.
Marzec
Niestety zimowa aura dobiegła ku końcowi, więc postanowiliśmy ruszyć w poszukiwaniu śniegu. Jako cel obraliśmy Karpaty Rumuńskie, które słyną ze srogich zim i górzystych terenów.
Pierwszy tydzień spędziliśmy w Karpatach Wschodnich i podobnie jak w Polsce, mieliśmy problem z odnalezieniem śniegu.
Następnie przez prawie dwa miesiące pomieszkiwaliśmy w Braszowie i eksplorowaliśmy okolice. Udało się znaleźć zimę. Odwiedziliśmy Ciucaș Mountains, Piatra Craiului i oczywiście Góry Fogaraskie. Z ciekawszych szczytów udało się wdrapać na Ciucaș Peak (1954 m) i La Om (2238 m).
Kwiecień
Ostatnie dni zimy to moja dwukrotna próba zdobycia Omu (2505 m), najwyższego szczytu Gór Bucegi. Najpierw od strony schroniska Cabana Mălăiești, a następnie od miasta Sinaia przez cały płaskowyż.
Udało się także odwiedzić mniej popularne zakątki Rumunii, w tym góry Ciucaș oraz Piatra Mare.
Maj
Podczas opuszczania Rumunii, już na drodze Transfogaraskiej mogliśmy podziwiać pierwsze oznaki wiosny w postaci kwitnących krokusów, ale dopiero w Polsce trafiliśmy w środek budzącej się natury. I to w nie byle jakim miejscu, bo nad Bałtykiem w Pobierowie!
Nie jestem fanem Morza Bałtyckiego, ale to świetne miejsce na wiosenne spacery i regenerację.
Lipiec
Po dwumiesięcznej przerwie na pracę wyruszyłem w najcięższy w tym roku wyjazd. Jako cel obrałem Alpy Szwajcarskie i choć plany były ambitne, rzeczywistość szybko mnie zweryfikowała. Tuż po wjeździe do Szwajcarii, na wyświetlaczu auta pojawiła się groźnie wyglądająca kontrolka automatycznej skrzyni biegów z uprzejmą prośbą odwiedzin mechanika.
Nie pozostało mi nic innego jak… porzucenie samochodu i dalsze zwiedzanie bez auta.
Los chciał, że wylądowałem w Alpach Appenzell i przeszedłem większość szlaków tego pasma. Łącznie około 200 km wędrówek i mnóstwo przygód, o których jeszcze tu kiedyś napiszę.
Sierpień
Po powrocie do Polski i naprawieniu auta wypadało gdzieś wyskoczyć i zweryfikować czy samochodowy problem został rozwiązany. Wyjechałem więc w miejsce, do którego trudno dojechać bez auta, a które jest blisko granicy. Wybór padł na Tatry Słowackie.
W przeciągu kilku intensywnych dni zdobyłem Jagnięcy Szczyt (2229 m), Bystrą Ławkę (2315 m), Bystrá (2248 m), Jakubinę (2194 m) i Rohacze. Samochód również nie zawiódł.
Wrzesień
Niewiele minęło czasu, nim ponownie wróciłem w Tatry. Tym razem w poszukiwaniu złotej pięknej jesieni, jednak nie polskiej, bo w Słowackich Tatrach Zachodnich. Plan został zrealizowany w 100%, bo trafiliśmy na świetne warunki w Dolinie Rohackiej.
Po polskiej stronie odwiedziłem Czarny Staw Gąsienicowy, ale gęsta mgła i deszcz zniechęciły do dalszej wędrówki na planowane szczyty.
Październik
Z racji pięknej jesieni, także w październiku wybraliśmy się na zdjęcia i spacery po górach. Tym razem w pasma z większą ilością lasów iglastych.
Odwiedziliśmy Góry Stołowe, Masyw Śnieżnika, Teplickie Skały i oczywiście Karkonosze. Wypad turystyczny, więc nie skupialiśmy się na zdobywaniu szczytów, a zdjęciach i odpoczynku.
Grudzień
Planowaliśmy zakończyć rok z przytupem, a zamiast tego przechorowałem piękną zimę tej jesieni. Na szczęście niewykorzystany urlop przeszedł na aktualny rok i zapewniam, nie pójdzie na marne!
Jedynym udanym wyjazdem był sylwestrowy wypad do Szczyrku, by górsko rozpocząć nowy rok. Bo podobno jaki nowy rok, taki cały rok. Oby!
Plany na 2023
Jak wspomniałem na początku, największym problemem ostatnich lat na moim blogu jest brak nowych treści. Najaktywniej udzielam się na instagramie, chociaż i tam coraz rzadziej zaglądam z powodu cięcia zasięgów i korporacyjnych zagrywek Facebooka/Mety.
Naturalnym rozwiązaniem tego problemu byłoby zamknięcie bloga i nieprzedłużanie tej agonii.
Lubię fotografować i tworzyć treści, więc postanowiłem spróbować jeszcze jednej opcji, a mianowicie płatnych treści. Nie będzie to jednak typowy paywall na artykuły, lecz kompletne i wartościowe przewodniki po miejscach, w których byłem.
Nie podróżuję od miejsca do miejsca i lubię dokładniej poznawać okolice, w których mieszkam, często przez kilka miesięcy. To daje całkiem niezły pogląd na odwiedzane regiony i możliwość, że czas poświęcony na research nie pójdzie na marne i przyda się również wam.
A wszystko to okraszone zdjęciami, filmami, praktycznymi poradami, wskazówkami fotograficznymi i mapami z dokładnymi lokalizacjami. Jednym sloganem: gotowe plany podróży.
Brzmi interesująco? Zapraszam już wkrótce!