Piątek, godzina 17. Kończę pracę w jednym z poznańskich biurowców i wracam do mieszkania. Zjadam szybki obiad, pakuję plecak i uciekam na pociąg, by za kolejnych 10 godzin obudzić się w Zakopanem. Weekend jak wiele innych. Powoli norma.
Normą jest również spóźnialstwo PKP, więc zamiast być o 7 rano, na miejscu jestem prawie dwie godziny później.
To psuje moje plany. Słońce zachodzi przed szesnastą, więc zamiast mozolnej wędrówki z Kuźnic na Kasprowy, wjeżdżam kolejką i nadrabiam stracony czas. Z tego też miejsca zaczynam moją wycieczkę do Kopy Kondrackiej, nie wiedząc jeszcze co mnie czeka.
To moja pierwsza wędrówka w zimowych warunkach powyżej 2000 m. Będzie ciekawie.
Obowiązkowy punkt wycieczki koleją linową – selfie z widokiem na Dolinę Gąsienicową.
Trudności i zagrożenia
Niestety nie polecę wam tego szlaku na początek przygody z zimowymi Tatrami. Nie napotkacie tutaj wielkich ekspozycji jak na szlaku na Rysy ani długich podejść żlebem jak na Zawracie. Problemem jest jednak wysokie zagrożenie lawinowe oraz możliwość pobłądzenia na szlaku w gorszych warunkach pogodowych.
Większość trasy wiedzie zboczami i dlatego odradzam wyjścia podczas mgły oraz przy zagrożeniu lawinowym wyższym niż 2 stopień. Najlepiej o sytuację wypytać ratownika TOPR stacjonującego w Kasprowym Wierchu.
Nie zwracajcie również uwagi na letnie czasy wycieczki. Podobno da się tędy przejść w niecałe 2h. Mi przejście zajęło ponad 4 godziny. I to przy niewielkich ilościach śniegu! Lepiej więc przyjmijcie, że to wycieczka na cały zimowy dzień.
Wirtualny przewodnik
Zimowe Tatry Polskie
Planujesz wędrówki po zimowych Tatrach, ale nie wiesz od czego zacząć? A może byłeś już na kilku tatrzańskich szczytach i poszukujesz dalszych inspiracji i wskazówek?
W przewodniku Zimowe Tatry Polskie znajdziesz:
Dzień dobry Kasprowy!
Tak jak większość turystów, na Kasprowy Wierch wjeżdżam kolejką i udaję się prosto do restauracji na kawę. Po przebudzeniu, wychodzę przed budynek fotografować narciarzy oraz tych, którzy wędrują w kierunku Beskidu oraz dalej, aż na Świnicę. W tle wyróżnia się przepiękny Krywań, narodowa góra Słowaków.
Pogoda nie zachęca do dalszych wędrówek. Szaleje halny, a śnieg jest twardy i zlodowaciały.
Nie przyjechałem tu jednak by narzekać, więc czym prędzej opuszczam bezpieczną przystań i obieram kierunek Pośredniego Goryczkowego Wierchu. Przede mną idzie grupka innych turystów, a sam szlak jest dobrze przedeptany.
Widokowy spacer po grani
Pierwsze 30 minut marszu wiedzie bardzo szerokim grzbietem Goryczkowej Przełęczy nad Zakosy (słow. Východné Goričkovo sedlo), która wyprowadza na Pośredni Goryczkowy Wierch. Odcinek ten jest mocno przedeptany i jego przejście nie wymaga raków ani czekana.
Po prawej stronie otwiera się widok na Dolinę Goryczkową oraz majaczący w oddali Giewont. Przez dłuższą chwilę napawam się tą panoramą, bo wkrótce zaczynam trawers Goryczkowej Czuby i Suchych Czubów Kondrackich, więc stracę z oczu polskie Tatry Zachodnie.
Zanim jednak zaczynam trawers stromymi zboczami, zakładam raki. I zaczynam żałować, że nie zabrałem czekana albo chociaż kijków trekkingowych, bo robi się całkiem stromo. Nie popełniajcie tego błędu!
Co gorsze, kończy się wcześniej przedeptany szlak i dalej jest tylko nietknięty biały puch. Trzeba więc zacząć torować drogę, co męczy i wydłuża wędrówkę. Na szczęście nie jestem sam na szlaku i trudy przedzierania śniegu rozchodzą się na kilka osób.
Po lewej stronie przez całą wędrówkę będzie mi towarzyszyć piękna panorama na słowacką Dolinę Cichą Liptowską (słow. Tichá dolina). Ona naprawdę jest cicha, bo ma mało szlaków turystycznych i nie wyprowadza na żaden szczyt. No może poza Kasprowym, ale ten wariant podejścia jest bardzo niepopularny.
Trasa nie sprawia większych trudności, idzie się wspaniale. Skupiam się na uważnym stawianiu kroków i podziwiam okoliczne widoki. Niby ciągle te same, ale jednak się zmieniają.
Na rozstaju dróg
W końcu dochodzę do Przełęczy pod Kopą Kondracką (1863 m). W tym miejscu możecie zrezygnować z dalszego marszu i zejść zielonym szlakiem do Hali Kondratowej lub kontynuować wycieczkę na Kondracką Kopę (2005 m). Drugi wariant jest ponad dwukrotnie dłuższy i obarczony większym zagrożeniem lawinowym, więc decyzję zostawiam każdemu z osobna.
Jeśli natomiast wyruszyliście o świcie i macie zapas czasu to warto wracać przez Kondracką Przełęcz. Z tego miejsca wystarczy dorzucić kolejną godzinę marszu i załapiecie się na zachód słońca na Giewoncie. Ale to już osobna historia, o której tu wkrótce poczytacie.